08
2013Warsztaty fotograficzne z… bezdomności.
W dniach 5-6 kwietnia mieliśmy przyjemność uczestniczyć z Justynką w warsztatach organizowanych razem z wystawą zdjęć z konkursu BZ WBK PRESS FOTO 2013.
Treść zajęć pozostawiła nam niestety pewien niedosyt. Możliwe jednak, że założyliśmy pochopnie, iż słowo „warsztaty” wiąże się mocniej z aktywnym nauczaniem przez prowadzącego je…
Tymczasem zaś okazały się one bardziej miłą okazją do luźnych pogadanek na temat fotografii prasowej.
Nie mniej jednak czas ten bynajmniej nie uważamy za całkiem stracony. Na co dzień bowiem niestety ciężko jakoś znaleźć na tyle czasu i zapału w sobie, aby wymyślić jakiś choćby mały „projekcik fotograficzny” a następnie podjąć się jego realizacji. Zainspirowani warsztatowym „zadaniem do zrealizowania” musieliśmy udać się „w miasto” i po ok. 2 godzinach wrócić ze swoim materiałem fotograficznym. My wpadliśmy na pomysł, aby zamiast fotografowania jak większość warsztatowiczów widoczków z zimowego miasta opowiedzieć jakąś historię.
Wybór padł zatem na ogrzewalnię dla osób bezdomnych na świetlicy „Przystań”. Długo by pisać co człowiek czuje po odwiedzeniu takiego lokalu. Najprostsze skojarzenia jakie przychodzą po bardzo powierzchownym oglądzie tego miejsca mogą bardzo spłycać refleksję na temat jego bywalców – ot miejsce dla bezdomnych pijaczków, którzy na własne życzenie życie swoje poprzegrywali.
Po dłuższej chwili jednak przebywania tam zaczyna się dostrzegać w innych także człowieka – z jego uczuciami, często niestety zawstydzonego swoim marnym położeniem i z paraliżującym poczuciem beznadziei i niemocy. Przychodzi też do głowy myśl, że obecna ich sytuacja miała kiedyś swoje powody i początek, zaś przed nimi te osoby były często tak samo „normalne” jak my… A wraz z nią pytanie „Co musiało się stać w życiu Twym, że tu wylądowałeś???”
Ciężko jednak w tak krótkim czasie jaki mieliśmy ta realizację naszego foto-zadania na tyle głęboko wniknąć w relację z tymi ludźmi, aby móc nakreślić jakiś pełniejszy portret psychologiczny któregoś z nich. Reportażyk ten więc nazwałbym jedynie migawką z życia w takim miejscu. Zarysem, który może posłużyć za przestrogę przed naiwnymi próbami szukania rozwiązywania problemów swych na dnie kieliszka alkoholu…